sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 6

Wstałam rano i spojrzałam na telefon, oczekiwałam smsa, z życzeniami miłego dnia, ale oczywiście takiego nie było. Zakuło mnie w sercu, zupełnie zapomniałam jak to jest być samemu, a teraz będę musiała nauczyć się tego od nowa. Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam. Zeszłam na śniadanie do kuchni, gdzie mimo wczesnej pory babcia nuciła coś pod nosem i szykowała dla mnie posiłek.
-Hej babciu- zaczęłam rozmowę siadając na krześle przy stole.
-Hej kochana, jak spałaś?
-Nawet dobrze, a Ty jak spałaś?
-Ahh szkoda gadać, wiesz od kilku lat nie sypiam najlepiej. Masz ochotę na tosta czy wolisz płatki?
-A muszę wybierać? Nie jestem głodna, możesz spakować mi tylko śniadanie do szkoły?-zapytałam z nadzieją, że babcia nie będzie mi teraz mówić jak to śniadanie jest ważne.
Kobieta spojrzała na mnie i już miała coś powiedzieć, kiedy nagle zrezygnowała i odwróciła się w stronę blatu.Po dziesięciu minutach byłam już gotowa do wyjścia na przystanek. Pożegnałam się z babcią włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam w stronę kolejnego dnia, pełnego niespodzianek.
Kiedy dojechałam do szkoły, było jeszcze sporo czasu do dzwonka więc usiadłam na ławce i czekałam na, resztę klasy. Patrzyłam jak z minuty na minutę, robi się nas coraz więcej, a ja mimo to nie czułam ulgi. Wstałam by porozmawiać, z przyjacielem, który siedział parę osób dalej i straciłam z oczu drzwi.
-Hej klopsie, jak tam? - zaczęłam
-Wszystko oki, a co u Ciebie maleńka? - chłopak wstał i przytulił mnie.
W odpowiedzi pokazałam mu pusty nadgarstek. Chłopak z zatroskaną miną spojrzał na mnie i przytulił mnie mocno.
-Kochana, czemu nie zadzwoniłaś?- wyszeptał mi we włosy.
-Wiedziałam, że piłeś nie chciałam psuć Ci wieczoru- odpowiedziałam.
-Nigdy nie zepsujesz mi wieczoru, jak się trzymasz?
-Bywało lepiej, ale muszę sobie jakoś z tym poradzić, stało się i już- odpowiedziałam odsuwając się od chłopaka.
-Idziemy gdzieś dzisiaj?- zaproponował.
-Możemy i tak nie mam niczego ciekawego do roboty-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się, mimo, ze moje serce było złamane.
-Dobrze zatem po szkole zabieram cię na spacer, a potem na film, tak jak w pierwszej klasie na blałce, pamiętasz to?- zaśmiał się.
-Oczywiście, że tak. Dzięki tobie obejrzałam wtedy film za, który zabierałam się od kilku dni- zaśmiałam się.
Chłopak spojrzał ponad moim ramieniem i nie był zachwycony widokiem. Odwróciłam się i zobaczyłam wchodzącego do szkoły Matta. I wtedy poczułam ulgę, nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ale poczułam się dobrze.
-To ja spadam- odparł mój przyjaciel.
Od początku za sobą nie przepadali, ale ostatnio to się nasiliło, a ja nie chciałam pytać dlaczego, bo pewnie i tak bym nie zrozumiała. Matt podszedł bezpośrednio do mnie, i uśmiechnął się na powitanie.
-A to ci nowość, ja jako pierwsza przywitana, gdzie mam to zapisać ? - zaśmiałam się i poczułam, że to było szczere, pierwszy raz od jakiegoś czasu uśmiechnęłam się zupełnie szczerze.
-Zabawne, mówiłem tobie, że będziemy teraz znacznie więcej rozmawiać.
-Myślałam, że żartowałeś.
-Nie, nie żartowałem, nie żartuję z takich rzeczy.
-Chyba z niczego nie, żartujesz- zauważyłam.
-Tylko w szkole, poza nią jestem całkiem wesołym ludkiem- odparł.
-Jasne już to widzę.
-Zobaczysz, mówię Ci- zaśmiał się chłopak- chodźmy już na lekcje bo się spóźnimy.
Spojrzałam na zegarek, było jeszcze siedem minut do dzwonka.
-Jest jeszcze kupa czasu.
-Ale lepiej być przed czasem- chłopak już szedł w stronę sali.
-I to jest ten zabawny gość? Chyba jakoś głęboko w tobie siedzi.
-Mam nadzieję, że dasz mi okazję byś poznała innego mnie- chłopak otulił mnie ramieniem.
-Powiedzmy, że dam Ci szansę, co zrobisz?-zapytałam.
-Wszystko by jej nie zmarnować- odparł z uśmiechem Matt.
Podniosłam wzrok, i zobaczyłam wściekłego Jamesa, nie patrzył na mnie tylko na idącego koło mnie chłopaka, nie wiedziałam o co chodzi, ale wiedziałam , że muszę z nim porozmawiać.

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział V

Usiadłam na ławce koło szkoły i siedziałam, długi czas, aż nie zrobiło się ciemno, nie chciałam wracać do pokoju pełnego wspomnień. Wiedziałam, że będę musiała wrócić,ale nie teraz.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do babci.
-Hej babciu mam pytanie mogę dzisiaj u Was spać?
-Hej wnusiu, oczywiście, że możesz ! A masz wszystko na jutro do szkoły?
-Tak tak, będę za jakieś 45 minut. Dziękuję.
Rozłączyłam się i już miałam ruszyć kiedy, przypomniałam sobie, że dokładnie rok temu, oddałam psa. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Musiałam wziąć się w garść, bo inaczej bym zwariowała.
Poszłam na najbliższy przystanek, i ruszyłam w stronę domu babci.
-Hej babciu już jestem!-krzyknęłam od progu.
-Hej kochana, głodna jesteś?- zapytała z troską.
-Tylko troszkę.
-Mam dosyć tego, że nie jesz, musisz jeść, bez jedzenia nie ma siły- uśmiechnęła się moja babcia.
-Babciu zrobisz budyń z syropem malinowym?
-Oczywiście, podaj mi tylko garnek, i już zabieram się do pracy.
-Dziękuję-odparłam podając babci garnek.-Idę do siebie do pokoju, muszę się pouczyć zawołaj mnie na budyń.
Zapaliłam światło w pokoju i rzuciłam się na kanapę, wtuliłam się w koc i zaczęłam płakać. Było mi strasznie ciężko na sercu, najgorsze było to, że zawsze gdy miałam problem dzwoniłam lub pisałam do Alexa, a teraz? Oczywiście mogłabym zadzwonić do Jamesa, ale co by to dało, on od zawsze mówił, że mam zakończyć ten toksyczny związek, a ja zwyczajnie nie chciałam, bo bałam się samotności. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że uzależniłam się od obecności Alexa. Wstałam podeszłam do lustra wiszącego na ścianie, spojrzałam sobie prosto w oczy.
-Dziewczyno, weź się w garść, nie będziesz ryczeć, już wystarczająco wycierpiałaś, przez tego człowieka, zapomnisz, z czasem wszystko zapomnisz i będzie dobrze.
Zdjęłam z siebie ubranie i założyłam piżamę, już i tak nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić. Gdy miałam zabrać się za zadanie z matematyki, usłyszałam wołanie babci, wyszłam więc z pokoju i skierowałam się w stronę drzwi.
-Dziękuję babciu-wyszeptałam
-Nie ma za co złotko, ale mam przeczucie, że coś się stało-głos mojej babci był taki spokojny, że nie wytrzymałam rozpłakałam się i opowiedziałam jej wszystko o Aleksie, i o naszym zerwaniu.
Gdy skończyłam opowiadać, moja babcia miała serdeczny uśmiech na twarzy, i podała mi chusteczki.
-Słoneczko, nie masz co płakać. Wiesz nie zawsze dane nam jest przeżyć życie z pierwszą miłością, a Wy i tak długo wytrzymaliście, stało się i już, wiem, że jest Tobie ciężko, ale nie możesz się poddawać. Jak to mówią- upadłaś? Popraw koronę i zasuwaj dalej księżniczko.
-Babciu skąd Ty znasz to przysłowie, ono jest całkiem modne teraz- zapytałam przez łzy.
-Oh wnusiu, to przysłowie jest bardzo stare. I dziękuję, że powiedziałaś mi o swoich problemach.
-To ja dziękuję, że mnie wysłuchałaś, dziękuję za wszystko babciu- przytuliłam się do kobiety i wdychałam jej zapach, pomieszanie zapachu mięty i jej ulubionych perfum.
Resztę posiłku to babcia opowiadała mi o swojej pierwszej miłości i o tym jak bardzo cierpiała, ale też jaką drogę przeszła by poznać mojego dziadka.
-Kochanieńka, to było jak wojna, nie wiedziałam komu mogę ufać, bałam się potem zaufać chłopakom, myślałam, że każdy jest taki jak tamten. Dopiero przy twoim dziadku poczułam się prawdziwie kochana, jeśli i ty takie coś poczujesz, i chłopak będzie cię szanował, pamiętaj, że warto wiele poświęcić dla takiego uczucia. Nie bój się zakochać, nawet i setki razy, za każdym razem odkryjesz nowe znaczenie słowa zakochanie.
-Jesteś niesamowita babciu- pocałowałam kobietę w policzek i przytuliłam.
-Jestem babcią, od tego jestem, i zawsze możesz na mnie liczyć- kobieta ścisnęła moją dłoń i uśmiechnęła się.
Odniosłam naczynia do zlewu, poszłam wziąć prysznic i zabrałam się za odrabianie lekcji. Po dwóch godzinach, byłam już zmęczona całym dniem i położyłam się spać.

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział IV

Kiedy zadzwonił dzwonek, wszyscy podnieśli się z krzeseł, i ruszyli w stronę drzwi.
Większość szkoły kończyła lekcje w podobnych godzinach, dlatego kolejka do szatni po kurtki była niemiłosiernie długa.
-I jak tam księżna, co robisz po szkole?- usłyszałam za sobą głos przyjaciela.
-Idę porozmawiać z Alexem, a Ty co będziesz robić?- zapytałam od niechcenia bo myśli miałam już zupełnie gdzieś indziej.
-Hej Rosie, wszystko jest dobrze?
-Tak, wszystko jest dobrze. No to odpowiesz na moje pytanie?
-A o tak po szkolę, będę pić i palić jak bardzo brzydki chłopiec- zaśmiał się.
- Oh uważaj, bo jeszcze popadniesz w nałóg i będę musiała odwiedzać Cię w szpitalach- odparłam zupełnie szczerze, James zdecydowanie za często pił, ja rozumiem taki wiek, ale bez przesady.
-Spokojnie moja droga, mam wszystko pod kontrolą- zaśmiał się chłopak, podając pani z szatni swój numerek. Poszłam w jego ślady i chwilę, później byłam już na dworze i zmierzałam w kierunku, nie wiedziałam jakim, wiedziałam, że chyba czas zakończyć ten rozdział.
Pożegnałam się z ludźmi z klasy i ruszyłam w stronę szkoły Alexa, na całe szczęście dzieliło je tylko 10 min spacerkiem, w uszach miałam słuchawki, i byłam odcięta od świata zewnętrznego, przynajmniej na chwile, ale z każdym krokiem, brzuch bolał mnie coraz bardziej.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że stoi już pod szkołą. Zachciało mi się płakać.
-Hej, coś się stało. Dlaczego wyrwałaś mnie z zajęć?
-Co robisz w czwartki popołudniu? - zapytałam wprost.
-Jak to? Wracam do domu, jem obiad, czasem pójdę na siłow...
-Już nie kłam, wszystko wiem- przerwałam chłopakowi w połowie słowa.
-Co wiesz?- próbował udawać, że nie ma o niczym pojęcia, ale zrobił się czerwony na twarzy.
-O Twoich spacerach, z Britney...- przerwałam by nadać swojemu głosowi pewności bo czułam, że za chwilę się rozpłaczę- już wszystko wiem. Tylko nie rozumiem, dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Bo byłabyś zła!- odparł.
-A teraz jaka jestem szczęśliwa? Czy ty do cholery czasem myślisz?- czułam, że mam ochotę mu zdzielić w twarz.
-No, nie ale... nie chciałem Cię wcześniej ranić- odparł Alex
-I dobrze! Już więcej nie będziesz mieć okazji, żeby mnie ranić, bo to koniec. Alex mam dosyć rozumiesz? Nie chcę spowiadać się z każdego kroku, wstydzić się wymalować, czy myśleć nad tym czy moje zachowanie Ci się spodoba. Nie chcę się kłócić, wypisywać na Ciebie jakiś obelg, bo jesteś wyjątkowym chłopakiem,ale ja już Ci nie wystarczam, droga wolna. Od dawna mi to mówiłeś, że masz dosyć, więc proszę- cały czas, gdy to mówiłam patrzyłam mu w oczy.
Moja ręka powędrowała do nadgarstka, na którym nosiłam "naszą" bransoletkę.
-Proszę, może innej dziewczynie się spodoba, będę trzymać kciuki, abyś w życiu miał jak najlepiej.
-Rosie, ale...- chłopak wziął bransoletkę- nie sądziłem, że zbierzesz się na odwagę i to zakończysz, zawsze powtarzałaś, że będziesz mnie kochać.
-I to się nie zmieni, zawsze będziesz już moim pierwszym chłopakiem,ale to już nie jest to samo, już się wypaliło.Przepraszam ,ale oboje mamy w tym swoją winę.
- Masz rację wypaliło się...
-Trzymaj się, i wszystkiego najlepszego- odpowiedziałam na odchodne.
Odwróciłam się poszłam kawałek i rozpłakałam się jak dziecko, przeszłam parę przystanków pieszo, nie chciałam być szybko w domu, tam jest tyle wspomnień, tyle wspólnych zdjęć. Ale będzie teraz tylko lepiej. Kolejny bardzo długi rozdział został zamknięty. Rozpoczyna się nowy, jaki będzie tego nie wiem, wiem tylko, że będzie inny.

środa, 15 lipca 2015

Rozdział III

Położyłam książę, na ławce i usiadłam koło Matta, który grzebał coś w swoim telefonie, po uśmiechu na jego twarzy mogłam wywnioskować, że piszę ze swoją dziewczyną. Zagapiłam się na chłopaka, od pierwszego naszego spotkania klasowego, podobał mi się z wyglądu, zresztą jak każdej dziewczynie w klasie, ale żadna nie mu tego nie powiedziała. Chłopak podniósł, wzrok i nasze oczy się spotkały, Matt uśmiechną się, serdecznie a ja odpowiedziałam tym samym. Zabrałam się, za uzupełnianie karty pracy, Su przyłączyła się do mnie i razem szukałyśmy informacji w książce.
Kiedy skończyłyśmy jako pierwsza grupa, rzuciłam Mattowi, kartki.
-Masz sprawdź żebyś nie miał do nas potem, żadnych pretensji- odburknęłam. On zawsze musiał, nieć wszystko perfekcyjne, dlatego kiedy w pierwszej klasie byłam z nim często w projektach, z jednej strony było to wygodne bo sam robił prawie wszystko, ale zawsze znalazł błąd w mojej robocie, najczęściej jako jedyny z grupy.
-Nie musisz się tak unosić- otrzymałam w odpowiedzi.
Odkąd pamiętam, starałam się być dla niego oschła, podobał mi się a wiem do czego jestem zdolna kiedy ktoś mi się podoba, tylko nie dogadalibyśmy się pod względem charakteru... Oj tak to, byłoby straszne.
No i był jeszcze Alex, mój chłopak, który według moich znajomych tylko doprowadzał mnie do płaczu, i ograniczał mnie, w każdy możliwy sposób.
Kiedy Matt oddał naszą prace, mieliśmy czas dla siebie. Su poszła do innej grupy, gdzie byli jej przyjaciele, a ja zostałam z Mattem sama w ławce.
Już miałam włączyć play na moim iPodzie, kiedy usłyszałam jak chłopak pod nosem przeklina i głośno odkłada telefon na ławkę. Byłam zdziwiona, że mój ławkowy kolega umie takie słowa. Był wściekły widziałam to.
-Hej, czy coś się stało?- zapytałam odkładając iPoda/
-Nie.. Eh to znaczy tak, ale to nic takiego- odparł chłopak.
-Może, i niedowidzę ale ślepa zupełnie nie jestem, co jest ?!
-Ty nie odpuścisz prawda?- zapytał z uśmiechem.
To już coś udało mi się go rozweselić, nie lubiłam kiedy ludzie się, smucili.
-Nie, ja nie odpuszczę, a teraz mów co się stało.
-Wiesz moja dziewczyna, no mamy różne zdanie na pewien temat- odparł ze smutkiem.
- A w Twojej głowie, już pojawia się plan czy czasem jej nie przytaknąć, i zgodzić się z nią mimo, że to zupełnie się z tym nie zgadzasz prawda?- zapytałam bawiąc się długopisem.
-Rosie, skąd Ty to wiesz?
-Znamy się ponad trzynaście miesięcy, już troszeczkę Cię poznałam, z naszych baardzo częstych rozmów. Wiem, że bardzo ją kochasz i boisz utracić, ale ... moim zdaniem to jest dziwne, nie możesz jej zawsze pobłażać- odparłam odkładając długopis i kierując wzrok na chłopaka- ale i tak zrobisz co uważasz za słuszne.
No brawo, umiałam udzielać rad, ale nie umiałam ich stosować we własnym związku. Oczywiście, brawo Rosie, jesteś beznadziejna.
-Może, i masz rację... jeszcze się nad tym zastanowię. A co do naszych rozmów, a właściwie, braku ich, pomyślałem ,że zwyczajnie mnie nie lubisz.
-Tak i dlatego siedziałam z Tobą na polskim w pierwszej klasie, i często byłam z Tobą w grupie, kiedy mnie o to prosiłeś, to wszystko dlatego , że tak bardzo Cię nie lubię.- odparłam z uśmiechem na Twarzy, nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.
-Zawsze byłaś dla mnie oschła, i uznałem, że za mną nie przepadasz.
-To źle myślałeś, zresztą to nie ma znaczenia, lubię Cię więc rozmawiajmy jak ludzie, śmiejmy się razem i możesz od dzisiaj do końca świata wygadać mi się ze swoich problemów, a ja zachowam je tylko dla siebie- uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Matt patrzyła chwilę na mnie po czym sam si uśmiechnął i dodał
-O nic innego w tej chwili nie proszę- w oczach pojawiły się iskierki, poprawiłam mu humor, i sprawiłam, że się cieszy. A ja sama w głębi duszy potrzebowałam pocieszenia.

środa, 18 lutego 2015

Rozdział II

Włożyłam, telefon do kieszeni, by zapomnieć o wiadomości od chłopaka.
-Ej uśmiechnij się gamoniu!- z zamyślenia wyrwał mnie mój przyjaciel James, który zawsze wiedział jeśli coś mi się działo, ale nigdy nie potrafił mi tego wyjaśnić. Był przeciętnym chłopakiem, nie miał w sobie niczego specjalnego, bardzo przeciętny typ urody, mimo to był niezastąpiony, przyjaźniłam się z nim od dwóch lat.
-Nic mi nie mów! Alex znowu ma jakieś problemy, mam już tego dosyć!
-Powtarzasz to od roku i nic z tym nie robisz, mnie też to denerwuje, co chwilę przez niego płaczesz! Przerwij to dziewczyno!
-A Ty znowu to samo, nie masz jakiejś innej rady dla mnie?
-Na Alexa jest tylko jedna rada!
Szliśmy ramię w ramię korytarzem, gdy nagle mój wzrok przykuła bluza, którą nosił Alex, ale nie była ona na Alexie, a na tej wywłoce Britney. Dziewczynie której nie potrafiłam znieść, kiedyś była dobrą koleżanką Alexa, ale ponoć od dwóch lat nie utrzymują kontaktu... ciekawe tylko skąd ona ma bluzę, MOJEGO CHŁOPAKA!
-James zabierz mnie z tego miejsca ! Idźmy już do klasy !!- szarpnęłam mojego przyjaciela za bluzę.
-Jasne chodź- wyczułam w głosie mojego przyjaciela troskę.
Następne dwie lekcje okazały się bardzo pracowite, mieliśmy w trzy osobowych grupkach rozwiązywać zadania z biologii.
-Tylko nie to!-usłyszałam narzekanie Jamsa.
-Co jest?- zapytałam szeptem
-Ja to mam szczęście, znowu w grupie z Mattem!- powiedział ze złością.
Wiedziałam, że mój przyjaciel nie cierpi tego chłopaka, wiele razy mi to powtarzał, nigdy  nie dowiedziałam się dlaczego.
-Spoko, wskakuj na moje miejsce, pójdę do tej grupy- powiedziałam z uśmiechem.
-Dziękuję, ratujesz mi nerwy!
-Nie ma za co- powiedziałam, i chwyciłam swoje rzeczy żeby usiąść w ławce z Mattem i Su.
-Ej, ale chyba z nami powinien być James, nie ty- usłyszałam głos Matta.
-Coś ci się nie podoba, zamieniliśmy się i tyle, zapewniam cię, że ze mnie będzie większy pożytek.
- W to nie wątpię- odparł pod nosem.
-Moi kochani, na rozwiązanie tych zadań macie całe dwie godziny lekcyjne, oczywiście jeśli chcecie możecie zostać, na przerwie pomiędzy lekcjami, sala będzie otwarta. Każda grupa ma inny zestaw pytań. Korzystać możecie z książki i własnego umysłu. Oceny poznacie pod koniec tygodnia, nie ulegają one poprawie- powiedziała moja ulubiona nauczycielka w całej szkole.
Dostaliśmy pliczek dziesięciu kartek, na całe szczęcie większość zadań było zamkniętych tylko wie ostatnie strony byłe wypełnione zadaniami otwartymi. Od razu wiedziałam, że nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkich zadań na czas, rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam miny moich znajomych, którzy myśleli tak samo i patrzyli na siebie z dużym zdziwieniem.
-Matko jedyna- szeptałam pod nosem.
Postanowiliśmy robić zadania razem aby uniknąć pretensji jeśli coś źle wyjdzie. Zadania szły nam świetnie był to jeden z moich ulubionych działów, jednak jedna strona była dla nas dużym problemem, i przypomniałam sobie o książce, którą czytałam w bibliotece jak czekałam za Alexem, postanowiłam, że na przerwie po nią pójdę. Rozwiązaliśmy ponad trzy czwarte zadań w godzinę co było istnym sukcesem. Gdy zadzwonił dzwonek udałam się do biblioteki, niestety, gdy weszłam do środka ciśnienie skoczyło mi w górę. W bibliotece siedział mnie kto inny jak Britney w bluzie mojego chłopaka, postanowiłam podejść do dziewczyny i zapytać się skąd ma tą bluzę.
-Britney! Skąd masz bluzę Alexa?-zapytałam chyba troszeczkę zbyt głośno bo pani w bibliotece nerwowo podniosła się ze swojego miejsca.
-Ohej, jak to Alex ci nie powiedział, widzieliśmy się wczoraj, byliśmy na spacerze, robimy to co czwartek po szkole, nic ci nie powiedział?
-A no tak zupełnie zapomniałam- uśmiechnęłam się sztucznie. O niczym takim nie miałam pojęcia, ale nie chciałam jej dać powodu by się cieszyła.
Wróciłam na półkę gdzie miała być moja książka, chwyciłam ją, i szybkim krokiem ruszyłam w stronę pani bibliotekarki, podałam jej kartkę z książki i poszłam w stronę klasy. Do oczu cisnęły mi się łzy, nie byłam zazdrosna o Alexa, mógł sobie wychodzić, ale ja już nie mogłam gdzie kolwiek chciałam iść, musiałam mu mówić! Nie cierpiała tego, a on robi mi coś takiego! Postanowiłam do niego napisać
"Za godzinę pod Twoją szkołą nie wiem jak to zrobisz!!"
Jak to zawsze było nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Dobrze wyrwę się, coś się stało?"
"Tak musimy pogadać i to poważnie"
Odpisałam i wyłączyłam telefon by nie denerwować się więcej jego wiadomościami.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział I

-Rosie, słuchaj jak było wczoraj na tej imprezie u Sama?- usłyszałam szept mojej przyjaciółki.
-Nie byłam, Alex miał znowu jakieś problemy, powoli mam tego dosyć.-odpowiedziałam jej szeptem.
-Słuchaj to zaczyna się robić nudne, jak Ty możesz tak żyć? Nigdzie nie wychodzisz bo Alex to Alex tamto. Jak dla mnie to jest chore.-Odparła Katy kładąc mi głowę na ramieniu.
-To chyba kwestia przyzwyczajenia, choć coraz częściej mam tego dość- odpowiedziałam ze smutkiem.
-Rosie, Katy czy ja wam może przeszkadzam? Rosie proszę powiedz mi na jakim zadaniu aktualnie jesteśmy skoro masz czas żeby gadać na lekcjach, już nie interesują cię wyniki twojego egzaminu?- zapytała surowo pani Tomson.
Szybko spojrzałam na zeszyt siedzącego przed mną Matta, który zawsze prowadził skrupulatne notatki.
-Aktualnie przerabiamy zadanie 23 punkt e pani profesor- odparłam z uśmiechem i zadowoleniem, że nie zostałam przyłapana na niewiedzy.
-Eee dobrze, ale nie życzę sobie rozmów na mojej lekcji!- powiedziała i wróciła do prowadzenia lekcji.
Szczerze nie cierpiałam tej kobiety, była bardzo surowa, wymagająca i zawsze wiedziała co powiedzieć byś stracił odwagę by coś powiedzieć. Typowa szkolna hetera, wszyscy się jej bali, tylko ja brałam ją z dużym dystansem, od małego pyskowałam nauczycielom przez co w gimnazjum miałam duże problemy. Jednak dwa lata liceum i nie powiedzenie niczego przykrego nauczycielowi było dla mnie wręcz nie podobne.
-Skąd wiedziałaś jakie zadanie robimy?- zapytała z ciekawością w głosie moja przyjaciółka
Wskazałam brodą na Matta, który w tym samym momencie się odwrócił, i uśmiechnął, tak jak miał to w zwyczaju. Od samego początku był dla mnie dużą zagadką, zawsze w szkole skupiony spokojny, strasznie nudny, typowy lizus, ale miał też swoją drugą stronę która pokazywał tylko po szkole. Jak dla mnie to był typowy chłopak który kuje po nocach. Nic do niego nie miałam, niech żyje sobie swoim światem.
-Dobrze moi drodzy, na jutro proszę rozwiązać te zadania które zapisałam na tablicy, na początku lekcji proszę zostawić kartki z rozwiązaniami na moim biurku, na dzisiaj to wszystko- odparła nauczycielka.
-Znowu musiała nam tyle tego zadać? Czy ja nie mam niczego innego do roboty? - Katy była jak zwykle niezadowolona z ilości pracy domowej.
-Masz czas po szkole, i tak czekam godzinę na Alexa- zapytałam by przerwać ten debilny temat zadań domowych.
-Eeee... no wiesz...
-Hej kochanie!!- od tyłu nadeszła moja pięta Achillesa.
-Jejku hej misiu- Katy była cała w skowronkach.
Oczywiście dołączył do nas nie kto inny jak ukochany mojej przyjaciółki, Jerry. Nie mam nic do zakochanych, ale ten chłopak działa na mnie jak płachta na byka.
Odeszłam zostawiając zakochanych obściskujących się na środku korytarza szkolnego.
Z tylnej kieszeni spodni doszedł mnie dźwięk sms'a
"Po szkole idziemy do mnie?"
Był to sms od Alexa mojego chłopaka, modliłam się w duchu by dzisiaj miał dobry dzień, strasznie mnie denerwowało jak miał swoje humorki, nic u się wiecznie nie podobało, ale możliwe, że to z czystego przyzwyczajenia, byliśmy razem już prawie od czterech lat, nie był już to związek pełen kwiatków serduszek i innych romantycznych rzeczy, których mnie osobiście bardzo brakowało.
"Jasne, nie ma problemu Kocham Cię"
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, która natychmiast wyprowadziła mnie z równowagi
"yhm"
Tak właśnie wyglądał nasz związek, przyzwyczajenie do drugiej osoby, miłość którą cały się darzmy, romantyczność której już nie ma i ciągłe pretensje o byle co... Tak wygląda związek po czterech latach, nawet wśród nastolatków.

..................................................................................
Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją! Piszcie czy Wam się podoba kochani, zostawiajcie blogi na pewno do nich zajrzę <3